Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Country Wieczory - Kanie Helenowskie 2012
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna -> Country Music - POLSKA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:38, 11 Lut 2012    Temat postu: Country Wieczory - Kanie Helenowskie 2012

Cz. I

Kanie Helenowskie 2012 – wieczór pierwszy ( 4.02.2012 r.). Relacja w trzech odsłonach.

Już po raz kolejny spotykamy się w zimowe wieczory w Kaniach Helenowskich na imprezach countrowych. Gościnny Ośrodek Jeździecki Patataj jest właśnie gospodarzem tych spotkań. Dzięki inicjatywie jednego z właścicieli tego miejsca Maćka Jankowskiego, a także pomysłodawcy i współorganizatora ty spotkań Mikołaja Kruczyńskiego, Fundacji Country, która objęła patronat , a nade wszystko wsparciu finansowemu gminy Brwinów możemy nie tylko bawić się przy muzyce country, ale także czynić to bezpłatnie.

Zaoszczędzone w ten chytry sposób pieniądze powinniśmy przeznaczyć na zakup grzańca powstałego na bazie wina lub piwa, a także skosztować licznych smakowitych potraw w karczmie przyklejonej do stajni gościnnego ośrodka. Zapach koni, tych pięknych stworzeń towarzyszy nam tylko przez moment, kiedy przechodząc przez fragment stajni docieramy do karczmy, w której odbywają się właśnie opisywane tu koncerty.

W niej towarzyszą nam już tylko zapachy najlepszych perfum i światowych marek wód kolońskich licznie przybyłej wykwintnej publiczności( cygara palą na zewnątrz ). Choć i akcesoria jeździeckiego sprzętu są tu też wszechobecne, z galerią palcatów na czele, umieszczoną w pobliżu baru.

Ale nie przychodzimy tu przecież by podziwiać grację końskiej urody bohaterów. Przychodzimy tu by zatopić się w urokliwej muzyce bliskiej sercu każdego świadomie przybyłego gościa, który postanowił spędzić tu czas, także w tę rozgwieżdżoną, mroźną, sobotnią, lutową noc.

A przybyło tu naprawdę nadspodziewanie liczne grono gości. Do ostatniej chwili Maciek Jankowski nie szczędząc trudu donosił ławki, krzesła i wszystko co do siedzenia nadawać się mogło. Padła nawet propozycja by znosić siodła z pobliskiej siodlarni, jednak perspektywa, że wraz z nimi mogą wejść tu także konie osłabiła zapał inicjatorów tego pomysłu.

Wśród honorowych gości wyróżnić trzeba niespodziewanie dla wielu przybyłą ze Śląska królową country Alicję Boncol z tajemniczym Don Pedro przy boku ( znawcy przedmiotu twierdzili, że jest nim słynny Sarmata, krytyczny, bezkompromisowy uczestnik dyskusyjnych countrowych forów).

Zdradzę zatem tajemnicę – Ala zjawiła się tu, ku ogromnemu zadowoleniu wszystkich obecnych , na zaproszenie Krysi Mazur, która swoim występem otwierać miała sobotni koncert.
Miłe ciepło panujące w karczmie, bliskość dobrze zaopatrzonego baru i przede wszystkim doborowe towarzystwo pozwoliło nie dostrzec faktu, ze koncert rozpoczął się z 30 minutowym opóźnieniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:40, 11 Lut 2012    Temat postu:

Cz. II

Koncerty zimowego cyklu w Kaniach Helenowskich budowane są na prostej zasadzie. Jest gwiazda, jest też gwiazdy suport, który stanowi przedstawicielka lub przedstawiciel najmłodszego pokolenia wykonawców.

Gwiazdą sobotniego wieczoru 4.02. 2012r. był lider Colorado Band Janusz Nastarowicz. Jego występ poprzedzał – zgodnie z tym scenariuszem - recital Krysi Mazur z muzykami z Next Generation ( Piotr Ciemniewski - perkusja, Grzegorz Kowalski - git. basowa, Igor Starczak - git. elektryczna, Gustaw Bzinkowski -instr. klawiszowe ).

Krysia, efektownie prezentująca się na scenie długowłosa blondynka, zaśpiewała 12 piosenek.

Miała dobrze ułożony, zróżnicowany repertuar umiejętnie budujący nastrój koncertu.
Obok piosenek rockandrollowych ( I Try to Think About Elvis), country rockowych (Redneck Woman) były nastrojowe ballady ( Almost Lover ),klimatyczne country bluesowe ( You Ain't Down Home ) i western swingowe ( Love Everytime) utwory. Ale też i świetnie wykonana Jolene z repertuaru Dolly Parton. Klasyczne covery takie jak choćby Today I Started Lovin' You Again śpiewane były na nowy, świeży, bliski stylistyce country bluesowej sposób.

Wydaje się zresztą, że ten właśnie styl z pojemnego gatunku muzyki jakim jest country, młodej piosenkarce jest najbliższy, najlepiej w nim się czuje.

Polskie piosenki, stanowiące zaczątek własnego repertuaru (premierowa Ofelia Makiewicza i Świątka, Że to nic - tej samej pary twórców, Chcę góry przenosić - Szubartowskiej i Gabłońskiego) oraz oryginalna, folkowa, zaśpiewana w języku rosyjskim Parushka Paranya dopełniły program koncertu.

Reasumując część drugą relacji - Krysia Mazur, młoda Ukrainka polskiego pochodzenia, studentka Polonistyki UW jest na najlepszej drodze do osiągnięcia sukcesu. Najkrótszy staż wykonawczy z całej countrowej śpiewającej młodzieży wyrównuje skuteczną pracą nad techniką wokalną ( bardzo duże postępy, szczególnie w ostatnim roku ) pod kierunkiem Moniki Urlik ( Voice of Poland). Tym co moim zdaniem wyróżnia ją spośród pozostałych, to coraz bardziej dojrzała interpretacja, coraz ciekawszy sposób prezentacji wykonywanych piosenek co wynika nie tylko z jej dużej wrażliwości, ale też i obycia ze sceną ( liczne warsztaty teatralne, w których uczestniczyła, międzynarodowe konkursy recytatorskie ).

Ponarzekajmy jednak też trochę. Gdyby tak koncert sobotni był obsługiwany przez fachową osobę odpowiedzialną za nagłośnienie ( co przy występie całej kapeli jest jednak warunkiem koniecznym). Gdyby każda próba podciągnięcia głośności linii mikrofonowej wokalistki nie kończyła się sprzęganiem. Gdyby wejście instrumentu klawiszowego nie powodowało spadku potencjału mikrofonu wykonawcy. Bo wtedy „ściana” dźwięku wytwarzana przez zespół może "przykryć" pozbawioną w pełni sprawnego mikrofonu wokalistkę. Gdyby……

No właśnie. Wtedy moglibyśmy w pełni docenić walory występu tej utalentowanej piosenkarki, która nie musiałaby być narażona dodatkowo na kompletnie niepotrzebne stresy.

Myślę, ( i tego im życzę ) że producenci muzycznych spotkań w Kaniach uporają się ze szwankującą techniką przed kolejnym koncertem, który planowany jest na 18.02.2012r. Zasługują na to uczestniczący w spotkaniach Patatajowych artyści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:45, 11 Lut 2012    Temat postu:

Cz. III

Po stosownej przerwie, którą zebrani wykorzystali na uzupełnienie zapasów grzańca i omówienie spraw bieżących na scenę wyszedł Janusz Nastarowicz., tym razem bez zespołu, ale wyposażony w gitarę i harmonijkę ustną.
Jeden z najbardziej zasłużonych dla polskiej sceny country artystów, o rozpoznawalnym, charakterystycznym głosie, właściwym dla lekko pokrytego kurzem kowboja. Rozpoczął występ znaną wszystkim piosenką "Wracam do Łodzi", entuzjastycznie przyjętą przez publiczność. W chwilę potem obok Janusza pojawiła się Krysia Mazur i wspólnie wykonali kolejny przebój Colorado "Taka mała stacja", podobnie ciepło przyjęty przez zebranych(piosenka ta bardzo dobrze ilustrowała sobotnie peregrynacje Janusza, który nie mogąc trafić do Kań "jak bumerang trafiał do miejsc już raz opuszczonych". W tym wypadku krążył od Podkowy Leśnej do Otrębusów i z powrotem).

A potem poszło. Wszyscy, którzy uczestniczyli już kiedyś w singlowych występach Nastarowicza ( kluby łódzkie, Lolek w Warszawie ) wiedzieli czego sie spodziewać. Janusz umie bawić publiczność, nie boi się łączyć w repertuarze koncertu własnych piosenek, countrowych coverów (np. Friends in Low Places) i standardów z przebojami czerpanymi z innych gatunków muzyki( Simon i Garfunkel). Publiczność bawiona przez artystę, także dowcipnymi zapowiedziami czuła się na tyle świetnie, że często wspólnym głośnym śpiewem postanowiła Go wspomagać .

A tymczasem w kuluarach trwały próby namówienia Ali Boncol do większej aktywności. Do rezygnacji wyłącznie z roli widza i zaśpiewania choćby jednej piosenki.

I stało się - zaproszona przez Janusza na scenę, nie odmówiła przyjemności Jej licznie zebranym fanom. Wspólnie wykonali na zakończenie koncertu, najpierw Country Road, a później przepięknie - Tennessee Waltz.

Oklaskami na stojąco Ala i Janusz żegnani byli przez obecnych!!!
Podsumowując - to był bardzo dobry początek cyklu zimowych spotkań muzycznych w Kaniach. Nadzwyczajna frekwencja, bardzo dobry poziom artystyczny, świetna atmosfera.

Czekamy na dalsze koncerty , kolejny już w sobotę 18.02. Wystąpią: przedstawicielka młodzieży Agata Bzinkowska z zespołem i gwiazda wieczoru -Honky Tonk Brothers.

Wasz Stradivarius
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aisha
Poszukiwacz złota



Dołączył: 19 Lis 2011
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 23:28, 12 Lut 2012    Temat postu:

Stradivariusie, świetna relacja! Applause Prawie jakbym tam była...!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:46, 13 Lut 2012    Temat postu:

Miło słuchać pochwał z ust zdolnej reportażystki. Byłem także pod wrażeniem materiału z Wrocławskiego klubu.
W moim przypadku będzie ciąg dalszy. Przed nami jeszcze trzy wieczory w Kaniach. Jeśli moja relacja pomogła oddać atmosferę panującą podczas koncertu Jasia Nastarowicza i Krysi Mazur to się cieszę.
Choć , jak wiadomo, zawsze lepiej być osobiście świadkiem wydarzeń. A to było wydarzenie z całą pewnością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kefas
Z-ca Szeryfa
Z-ca Szeryfa



Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 1613
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:00, 13 Lut 2012    Temat postu:

Stradivarius napisał:
Jeśli moja relacja pomogła oddać atmosferę panującą podczas koncertu Jasia Nastarowicza i Krysi Mazur to się cieszę.


Pomogła Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarmata
Stajenny



Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/2
Skąd: Z dołu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:51, 15 Lut 2012    Temat postu:

Kłaniam Wszystkim!

Dane mi było obaczyć występy naszych, countrowych artystów w Kaniach (jakoś mnie to z ową Galilejską się kojarzy Kaną; nie wiedzieć czemu).
Jednak tam nikt z próżnego, niczem Salomon (a jak mawiał mój były szef: „Salmonella też nie da rady, kiedy nie ma z czego zaatakować”), nie nalewał i było, jak było.
Oczywiście, zrzucimy na karb nagłośnienia, na kark właściciela i organizatora też położymy winę za kiepską organizację koncertu (od strony słyszalności), a nawet gości, którym bardziej grzaniec przemawiał i jedzonko do wyobraźni, niż dźwięki.
Oczywiście.
Oczywistość tamtejsza mnie powaliła; nie, nie na kolana, na plecy raczej!
A mogło być tak pięknie (cytując). Nawet pachniało siarą, czyli country...
...
...
...
Wybaczcie, ale dworuję sobie i żart ciągnę nieprzyzwoity...
STRADIVARIUSIE! Czemuż uparcie nazywasz mnie krytykiem, w dodatku bezkompromisowym? A nie, modnie powiem, konstruktywnym?
Przecież me intencje wykraczają dalece za samo potępianie i oceny srogie.
Zaprawdę, nie zwyczajnym jeno krytykować, co może niejednokrotnie tak wyglądać, dla nie umiejącego czytać między wierszami...
Bo tam znaleźć można i zdanie, które do myślenia da – temu, co myśleć zechce.

...

Zatem, już przejdźmy do mej oceny zaistniałych zdarzeń z Kany Gal.... ech! Kani Helenowskich.
Byłem tam, i miód i wino piłem, a co usłyszałem... to ocenię.
„Recital”, jak to napisał Wielce Nam Miły Stradivarius (recitale to miały gwiazdy w latach 60-tych, gwiadzy „prylu”) Panny Krysi zaczął się z poślizgiem i...
Oczekiwania nie zmarnowaliśmy lejąc w gardło pierwszy darmowy, i jedyny darmowy, grzaniec.

Relacjonował koncertu nie będę, uczyniono to wcześniej. Ograniczę się jeno do mych doznań.

Szczerze?
Potencjał, potencjał, potencjał... i zdolności poparte ciężką pracą czynią z naszej Mołodyci z wolna gwiazdę, która może nawet zagrozić Królowej Alicji. Poza tą konkurencją nie widzę w kraju nikogo, kto na każdym polu czyni takie postępy.
Western swing i blues w jej wykonaniu to nadzwyczajne perełki.
Słuchałem tegoż i byłem myślami w latach młodości, kiedy to obezwładniało mnie wszystko, co niepowtarzalne, mistyczne. Miałem przed oczyma Bieszczady, Mazury (sic!), stepy, Grenlandię, Ukrainę (Paruszka Pirania – jak ja to nazywam), prerię i... co chcecie to sobie wyśnijcie.
Poleciałem w czasy, gdy Ela Mielczarek królowała (kto z Was pamieta?), a blues i country rock święcił tryumfy... a mnie ugniatał plecak w wędrówce po bezdrożach Rzplitej...
Krysia spowodowała, ze podróżowałem w czasie. Nikomu z polskich artystów country (nie wyłaczając Jedynej Królowej) nie udała się ta sztuka... No może troszeczkę Szwedowi, kiedy machałem nogami siedząc na ganku...
I Lonstarowi z „radiem”...
To było tak „siermiężne i toporne”, tak garażowe, że miałem wrażenie powrotu do najlepszych lat polskiej muzyki.
Porwało mnie i uniosło ponad atmosferę kiełbasek i piwa, gwaru rozmów o niczym.
(Oderwałem się od świata i na ziemię sprowadziła mnie Pani Ewa swym głosem w sprawie feminizmu.)
Na początek sezonu doznanie pierwszorzędne i zapowiadające więcej... niż można chyba oczekiwać.
Obawiam się, że ktoś mnie znów sprowadzi do poziomu i uświadomi, że country to „mainstream”, że country to miałkość i powielanie schematów i brak własnej interpretacji, ze country to tylko piosenki drogi... etc, etc... Biesiada i kałboj ze swymi problemami znakowania krów, tudzież kierowca, któremu droga umyka spod kół...
Jeśli Krystyna nie odejdzie na bok, nie podda się trendom, nie rozłoży na łopatki czekając, aż posiądzie ją główny nurt, jest szansa, że będziemy w tym światku mieli kogoś oryginalnego.
Jest szansa, bo zapał i umiejętności są. I praca jest.
Czwórka za koncert! (w skali jeden do sześć).
Publiczność w tejże skali jeden z plusem...
...
Była Gwiazda Wieczoru. Lubiany Jaś Nastarowicz. Prześlicznie opisał ów koncert Stradivarius. Nic nie da się dodać.
Do koncertu nic.
Była zabawa, wspominki i udane aranżacje coverów.
Tylko nie było tego, na co czekałem, po koncercie Krysi, kontynuacji atmosfery, którą zwiastowały piosenki wykonywane przez Jasia. Me myśli nadal wirowały; i mimo, że był Simon and Garfunkel, że było jak za dawnych lat (muzycznie), to poczułem się jak na disco polo party...
„Laaa laaa laaa laaaa” – tylko potwierdziły me odczucia...
Po pół godzinie rozglądałem się za transportem, bo i tak wiedziałem, co będzie dalej.
Całe szczęście, że nikt po mnie nie dojechał!
Miałem farta i usłyszałem Alicję.
Można było opaść na kolana. To jest głos! To jest siła!
Nic nie jest w stanie oddać tego wrażenia, kiedy głos Ali wwierca się w Twój mózg i czyni spustoszenia porównywalne do wybuchu „Littl’e Boy’a”...
I tyle...
Miło było, a czasami milej...
Kłaniam w pas wszystkim!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:50, 15 Lut 2012    Temat postu:

A to niespodzianka. Nieoczekiwany powrót Sarmaty!!!

Dawno nieczytany na Forum wraca w jakże dobrej formie dzieląc się z nami swoimi doznaniami z koncertu w Kaniach, jak pisze.

No to w takim razie kilka moich uwag na marginesie tekstu powracającego na Forum autora.

Pytasz Sarmato, dlaczego uparcie nazywam Cię krytykiem? A czemu nie? Krytyk to dla mnie osoba wyposażona w krytyczny warsztat wsparty analitycznym umysłem. I do jakich celów ten warsztat wykorzysta- czy skrytykuje, czy też pochwali, to już Jego sprawa i podmiotu, na jakim się w dokonywanej analizie skupi. A ,że bezkompromisowy? Toć chyba dobrze, bo w ocenie sztuki, w ocenie wartości duchowych, w ocenie walorów artystycznych jakiegoś dzieła na kompromis miejsca być nie może. Przynajmniej ja tak sądzę i o to podejrzewam też Waćpana.

Pytasz o czasy w których królowała Elżbieta Mielczarek. Któż pamięta? A choćby i ja.
Przytoczę tu zabawne zdarzenie, w którym niegdyś uczestniczyłem.

To mógł być początek lat osiemdziesiątych. Warszawa w śniegu, typowe dla tamtego czasu kłopoty z komunikacją miejską (nie jeździła), na postojach taksówkowych tasiemcowe kolejki czekających. Ja szczęśliwy posiadacz Fiata 126p z trudem przedzierałem się przez nieodśnieżone ulice. Nagle zobaczyłem młodą dziewczynę, która próbowała zatrzymać mnie i skorzystać z podwiezienia ( na tzw. okazję, jak to się wtedy mówiło). Jechaliśmy razem może 10-15 minut. Chyba na Dworzec Centralny. Rozmawialiśmy o muzyce, o muzycznych fascynacjach mojej pasażerki, o Jej planach nagraniowych. Miała niesamowity życiowy rozpęd, milion pomysłów, których częścią postanowiła mnie w tej krótkiej podróży zainteresować. Tuż przed wyjściem z samochodu powiedziała –„ już niedługo Pan o mnie usłyszy, może w radiu? Nazywam się Elżbieta Mielczarek”. Nie kazała długo na to czekać. Pamiętam do dziś Jej genialną „Poczekalnię PKP” czy „Hotel Grand”. Pamiętam? Pamiętam Sarmato dobrze.

I jeszcze kilka zdań na temat naszej młodzieży, bo o niej warto pisać dużo.
Cieszę się , że dostrzegłeś Sarmato w Krysi Mazur coś, co ja nieśmiało chciałem w swojej relacji przemycić ( żeby dziecka nie rozpuszczać, gdyby na przykład zechciało przeczytać moje wypociny). Po Sarmaty tekście jest za późno na tę wstrzemięźliwość.
Więc dodam i ja coś także od siebie.

Ma Ona jakąś autentyczną naturalność, świeżość w tym co robi. W każdej ze śpiewanych przez Nią piosenek coś pulsuje, coś się dzieje. Potrafi wyraźnie przekazać nam swoje emocje, uczucia, na które nie można pozostać obojętnym. Trzeba tylko słuchać, trzeba potrafić słuchać.

Potrafi poza tym będąc na scenie przykuć uwagę uczestnika koncertu. To też trzeba umieć, to wbrew pozorom nie jest proste, trzeba posiadać jakiś dar. Zwrócił mi kiedyś na to uwagę Romek Zonnenberg w trakcie występu Krysi we Wrocławiu.
Ma coraz lepszy warsztat wokalny, o czym mówi i Jej Profesorka Monika Urlik i co specjalnie podkreśliła w rozmowie ze mną po koncercie na warszawskim Bemowie Maryla Czarnecka. To wszystko dobrze rokuje.

A, że posiada jeszcze te cechy, o których w ostatnim Dyliżansie(nr 596) pisze Woźnica ( pracowitość, skromność, ogromne wymagania wobec siebie) to o Jej przyszłość na polskiej muzycznej scenie jestem coraz bardziej spokojny. Tym bardziej że posiada ten niesamowity życiowy rozpęd, który też kiedyś, przed laty ( w Fiacie 126p na trasie do Dworca Centralnego) zaobserwowałem u mojej nieoczekiwanej pasażerki, Elżbiety Mielczarek, królowej polskiego bluesa.

Choć i roboty jest jeszcze przed Nią dużo, bardzo dużo.
Pozdrawiam, będąc pod wrażeniem relacji, a raczej doznań Sarmaty.

Stradivarius
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:24, 16 Lut 2012    Temat postu:

I jeszcze trochę na marginesie mądrego tekstu Sarmaty:

Sarmata pisze - "Jeśli Krystyna nie odejdzie na bok, nie podda się trendom, nie rozłoży na łopatki czekając, aż posiądzie ją główny nurt, jest szansa, że będziemy w tym światku mieli kogoś oryginalnego.
Jest szansa, bo zapał i umiejętności są. I praca jest."

Chciałoby się rzec – po moim trupie!

Rozumiem obawy Sarmaty. Ale myślę, że Krysia ma swój rozum, ma coraz bardziej wyróżniający ją muzyczny gust, idzie w ciekawym estetycznie kierunku widocznym w repertuarze przez nią wykonywanym.

Świat się zmienia, ludzie i ich potrzeby estetyczne wyrażane poprzez twórczość, poprzez muzykę – także. Ci młodzi ludzie śpiewają już inne piosenki niż chcieliby wyznawcy prymitywnego mainstreamu gdzie głównym problemem jest, że ponownieb zacytuję Sarmatę " Biesiada i kałboj ze swymi problemami znakowania krów, tudzież kierowca, któremu droga umyka spod kół... ” Bo inne jest przez tych młodych postrzeganie świata, inne problemy, z którymi przychodzi się zmierzyć, inna jest rzeczywistość w której żyją.
Oni już wiedzą, że przekazując publiczności ten schemat pojęciowy ubrany w prosty schemat muzyczny, narażają się na obciach. Na śmiech i żarty swoich rówieśników. A przecież dla nich głównie powinni śpiewać, bo oni, przedstawiciele tego samego pokolenia najlepiej powinni ich rozumieć, rozumieć ich wrażliwość i emocje.
Ktokolwiek zmuszałby tych młodych ludzi do śpiewania takich właśnie piosenek o jakich mówi Sarmata zrobiłby im krzywdę. I przegra, bo prędzej czy później odejdą, zaczną śpiewać swoje.


Czy ktokolwiek z tych młodych ludzi wie dziś co znaczy słowo pogrzebacz i fajerka? I ,że pogrzebaczem można było popychać fajerkę biegnąc po ulicy? I, że szczęściem było zjedzenie na śniadanie jajka chłodniczego, bo w sklepie były najczęściej wapienne? A popić wszystko można było kawą Kolumbijką lub Brazylijką, które różniły się procentowym udziałem kawy naturalnej w produkcie? I, że największą rozrywką była możliwość obejrzenia w czarno białym telewizorze westernu w towarzystwie rodziny i sąsiadów nie posiadających tego najwspanialszego wynalazku XX wieku?
Countrowy mainstream, o którym pisze dziś Sarmata to styl wyrosły z potrzeb ludzi tego właśnie ( mojego także ) pokolenia bawiącego się w dzieciństwie pogrzebaczem i fajerką. Odżywianego jajami wapiennymi. Dla którego samochód był dobrem nieosiągalnym, a podróże do Ameryki i nie tylko mogły być wyłącznie sennym marzeniem.

Całe szczęście, że młode pokolenie nic już z tego nie rozumie. I w większości nie chce o tym śpiewać. A co najważniejsze , nie chce tego słuchać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cowboykash
Szeryf
Szeryf



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Otwock i Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:05, 16 Lut 2012    Temat postu:

Oj tak, młodzież dzisiaj nie wie co to fajerka i co to pogrzebacz, a mało tego jeśli czegoś nie ma na fejsbuku to to po prostu dal nich nie istnieje.
Zastanawiam się teraz kto jest bardziej prymitywny........
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:38, 16 Lut 2012    Temat postu:

Fakt, fejsbuk zawładnął młodym pokoleniem.

Myślę Cowboycashu, że problem nie w tym kto bardziej prymitywnym jest. I w moim i w młodym pokoleniu takich nie brakuje przecież.
To raczej sprawa odniesienia, kwestia rozmaitych kontekstów,naszych marzeń, potrzeb, wrażliwości,obrazów świata w jakim żyliśmy kiedyś i żyjemy teraz, języka którym się posługujemy, kodów kulturowych etc.
W tym tkwi różnica.

I więcej wiary w młode pokolenie, więcej wiary!
Pozdr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cowboykash
Szeryf
Szeryf



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Otwock i Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:00, 16 Lut 2012    Temat postu:

A kto powiedział, że ja nie mam wiary w młode pokolenie ? Mam oczywiście i to ogromną wiarę, chociażby z tego względu, że sam mam już prawie pełnoletnie córki. Cóż zatem byłby ze mnie za ojciec, gdybym nie miał wiary w młode pokolenie Smile

Ostatnio zmieniony przez Cowboykash dnia Czw 13:00, 16 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HonkyTonkVille
Ranczer



Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 1273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wielkopolska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:05, 17 Lut 2012    Temat postu:

Sarmata napisał:

Miałem farta i usłyszałem Alicję.
Można było opaść na kolana. To jest głos! To jest siła!
Nic nie jest w stanie oddać tego wrażenia, kiedy głos Ali wwierca się w Twój mózg i czyni spustoszenia porównywalne do wybuchu „Littl’e Boy’a”...
I tyle...


No tak. Nie wątpię, że występ Alicji był ze wszech miar udany. Tylko że z ważna jest też niezależność recenzenta przy wygłaszaniu opinii.
Jeśli istnieją jakiekolwiek powody, dla których ktoś może być posądzony o stronniczość, to na pewno będzie.
Zresztą chyba nawet nie wypada być sędzią we własnej sprawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stradivarius
Traper



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:11, 17 Lut 2012    Temat postu:

No to, żeby nie było już żadnych wątpliwości. Przypadkowo, pod koniec koncertu zwróciłem uwagę na dosyć szczególne zachowanie Sarmaty, który siedział nieopodal mnie.
Zachowywał się tak jakby coś wwiercało się w Jego mózg.
Odniosłem wrażenie, że to coś może uczynić spustoszenie w jego głowie.
Którego to spustoszenia skutki - we własnej już wyobraźni - porównałem do wybuchu "Little Boy'a".
Rozejrzałem się dookoła.
Tak, to Ala, to Jej głos był przyczyną!!! Zrobił on tak piorunujące wrażenie na Sarmacie. (Na mnie zresztą też.)
Dlatego nie zdziwiłem się tym wyznaniem Sarmaty. Byłem tego naocznym swiadkiem. Tym samym swiadkiem i w Jego sprawie.

Pozdr.

Stradivarius
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cowboykash
Szeryf
Szeryf



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Otwock i Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:11, 17 Lut 2012    Temat postu:

To że głos Alicji rozaniela nie jedno countrowe serce to ja również mogę potwierdzić i podpisać się pod tym ile trzeba będzie razy.
To jest głos który potrafi leciutko i zalotnie szemrać, ale też taki który potrafi zadudnić jak wystrzał dziesięciu armat na raz. Może piszczeć jak myszka, a może ryczeć jak lew.
Co tu dużo gadać - Alicja jest wspaniała i tyle , natomiast jej sztuka władania własnym głosem to już w ogóle jakaś czarodziejska sztuka i magia nieodgadniona. Coś niesamowitego - nie wiem co mam napisać bo brakuje mi słów. Jest super i już.
Chyba przy mojej fotorelacji napisałem że warto było czekać do końca by usłyszeć te dwie piosenki.

Ale zmierzam do czego innego Smile
Sarmata (jak zresztą wielu innych słuchaczy) dostał szczęśliwego obłędu, doznał objawienia, powaliła go na łopaty i zrobiła dziurę w sercu siła głosu i piękno śpiewu Alicji . ZGODA ! Ja przeżyłem to w podobny sposób Smile
Tyle że nie mogę pojąć jednego. Jak Sarmacie mogło się to wszystko podobać, skoro to były piosenki TAKE ME HOME COUNTRY ROADS, oraz TENNESSEE WALTZ ?
No chyba że to już nie country - bo ostatnio sam nieco zbaraniałem Smile
Z tego co Sarmata głosił wcześniej, to country nie bardzo mu leży a wręcz denerwuje.
No i tu się zastanawiam, czy podobało mu się tylko dlatego że śpiewała Alicja, czy też może podobała mu się całość ?
Jeśli podobała mu się całość to wszystko w porządku, tyle że nie może się więcej zapierać że country jest do bani i potrzeba tej muzyce świeżości ( wszak utwory które zaśpiewała Alicja z Januszem, to oklepane, rozjeżdżone w lewo i w prawo na milion sposobów wręcz wymemłane i zgniłe kawałki )
Jeśli podobało mu się tylko dlatego że śpiewała to Alicja - no to mamy wspomnianą przez HTV stronniczość, bo wszystko co zrobi i zaśpiewa Alicja będzie mu się podobało, bez względu na to czy będzie to aria operowa, czy też jamajskie reggae Smile W tym przypadku rozumiem że gdyby te utwory zaśpiewał sam Janusz to nadal było by to ocenione jako "la la la"

Wyprowadźcie mnie z błędu jeśli się mylę Smile

Pozdrawiam serdecznie..........i 1000 buziaków dla Alicji Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna -> Country Music - POLSKA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island