Lis i zając, czyli jaja wielkanocne

Sarmata

Lis i zając, czyli jaja wielkanocne

Raz lisek zająca, na Wielkanoc, prosił:
Znieś mi chłopie jajko, by tradycji schlebić!
Na co mu zajączek, niebacznie ogłosił,
By stało się faktem, musisz mnie… wytrzebić!

Zatem uważajcie na lisie zaczepki,
Żeby przez swój język nie stracić… torebki!

Cowboykash

Drogi mój Sarmato, jakże jest mi miło
Że do wierszowania coś Waści skusiło

Czyżby to te święta były tak magiczne
Żeś o lisie z zającem rymy trzasnął śliczne

Miło też że humor Waści dopisuje
Mnie dziś nic nie idzie, bo jajka maluję Smile

teachair

Kashu, zatem jajka traktujesz kolorem?
Cóż, gdzieś tam w Afryce zrobiłbyś furorę...
Rotfl

Cowboykash

Ja mówię o jajkach nie o jądrach przecie
Coś ten nauczyciel dzisiaj bzdury plecie

Nie ważne co w Nigerii ani też w Sudanie
Kiedy tam na święta nie zżerają jajek

Tylko dziwny zwyczaj podobno tam mieli
By pożerać złośliwców i nauczycieli Smile

teachair

Może i zżerają, lecz rzeknę z przekąsem,
że najbardziej smakują im kowboje z wąsem...

tomas10

Pozwólcie że i ja tu trzy wsadzę swoje grosze,
bo przecie też dwa jajka sobie gdzieś tam noszę.
Jajek kolorować chyba nie wypada,
Bo po narodzinach może być żenada.
Piskląt będzie kilka,
każde w innych piórkach i kształcie pazurka.
Więc kura domowa od samego rana
powinna pieścić jajka żeby nie być sama!

Cowboykash

Czy raz jeden w życiu, w Afryce widzieli
Kowboja z wąsami ? - coś Ci się pierdzieli
Ani tam kowbojek - każda stopa bosa
Ostrogi przypinają - lecz na czubek nosa

Nie coltem lecz dzidą zręcznie wymachują
No i nie śpiewają, tylko pokrzykują
Kowboj z wąsami ? ta jakaś abstrakcja
A taki nauczyciel to świetna kolacja

Taki typ człowieka od dawna już znają
I jak im podpadnie , wtedy go zjadają
Jak pracy domowej, zada dzieciom dużo
To może być pewny że się starzy wkurzą

Gar z wodą uwieszą, tuż nad płomieniami
Wrzucą uczyciela, sypną warzywami
Będzie się gotować, gulgotać wesoło
A cała osada, będzie tańczyć wkoło

teachair

Głodnyś, bracie, widzę, jutro waść się naje
białą kiszką, żurem, zrazem oraz jajem,
a niech się nie martwi acan o mą skórę
w kraju pozostaję, schowan w mysią dziurę,
by mnie jaki Afro nie zdybał do gara...
albo bym nie skończył jak pieczony baran Hyhy

Pomny twych ostrzeżeń w domu schowam się -
tuszę, że wybierze kowboja saute !

Cowboykash

Ot jak se wymyślił, rad byś mojej głowy
Lecz nic nie dostaniesz, choćby i połowy
Ja jestem niesmaczny i żylasty wielce
Głowa moja twarda - pogiął byś widelce

Lepiej Ty pozostań przy żurku z jajami
I pilnuj młodzieży by Cię nie oblali
Oni za swe krzywdy, coś im groził dwóją
Teraz wiadrem wody zgrabnie podziękują

Ja Ci dobrze radzę, kryj się w poniedziałek
Chociaż do kościoła ponoć masz kawałek
Byś nie wołał pomocy od kowboja z wąsami
Bo on może pomóc..............swoimi wiadrami Smile

teachair

Ach, zatem i Tyś-że przeciw mnie, Brutusie?
Miast połączyć siły, szykujesz katusze?
Wody się nie lękam, bo talenty łowię.
A uczniowie? Spoko, to już na mej głowie. Smile

Cowboykash

Twoje uczniaki napad szykują
I litry wody od wczoraj tankują
Do wiader, w butelki i w torby foliowe
I wszystko to z zemsty Ci gruchną na głowę

Ja bym im pomógł, zrobić Ci psikusa
Bo taka tkwi we mnie, świąteczna pokusa
Ja tak dla żartu, oni z zemsty chyba
Chcieliby Cię rychło gdzieś w rogu przydybać

Ja tylko dlatego żeś miał pomysł dziki
By kowboja z wąsami słać do Afryki
Uczniaki zaś za dwóje, uwagi i pały
Z olbrzymią rozkoszą wodą by Cię zlały

teachair

Have no fear, my friend; none of those will happen
Children mostly like me (though on wood I'm knockin'...)
'stead of planning murder they will send me smiles!
As I'm always gentle even though they're wild...

(Zdaję sobie sprawę, że to chwyt poniżej pasa,
zerknij do słownika, kiedy znudzi Cię kiełbasa...)

Huberts

I uwiercił Teachair poemat po murzyńsku,
By szeryfa zmęczyć słownika lekturą.
Myślę sobie zatem, czy w nim prawdy blisko,
I czy jednak Tomasz nie oberwie miską...

...wody. Wink

aisha

Od kuchennej roboty wracam po dniu całym,
A tu chłopy o jajach prawią dyrdymały!
Ten maluje, ten zjada, tamten wodą leje,
Tego ślą do Afryki, ten się z wąsów śmieje! Zdziwiony

Hola hola! Kowboje! Toż rzecz niepojęta,
Żeby jaja se robić w Wielkanocne Święta!
Przecie nie samym jajem w Wielkanoc się żyje,
I nie tylko się jada, lub, co gorsza, pije. Shame on you

Ducha też uradować trzeba w ten czas miły,
Że śmierć Człowiek pokonał, że na nic złe siły…
A po jajach i żurach od stołów się ruszyć,
I choć zimno za oknem, na spacer wyruszyć! Razz

Ale by nie tak srodze grzmiała ta przemowa
(w końcu z aishy łagodna przecie białogłowa)
Powiem wam tu w sekrecie dość odważnym słowem –
Wszystkie jaja w tym roku mam… czekoladowe! Zawstydzony

Cowboykash

Ja tam po "murzyńsku" rozmawiać nie zwyczajny
I jak napisałeś, nie był to chwyt fajny
Prędzej w "Esperanto" albo "Suahili"
Mógłbym coś powiedzieć (gdybym pił w tej chwili)

Na trzeźwo się nie da, więc się nie męcz srodze
Chyba żeś w obawie i ogromnej trwodze
Że kowboj przyjedzie w Twego miasta progi
Doszczętnie Cię zleje od głowy po nogi

Wtenczas ja rozumiem, że słowem szafujesz
Żebym nie zrozumiał, że pomoc zwołujesz
Porzuć swe obawy, chord dzikich nie wołaj
Bo jeszcze Ci na odsiecz przybędzie Mikołaj

Lepiej posiedź w domu, jak i ja planuję
Jeździć mi się nie chce, bo żarcie szykuję
Będę jadł do syta, i pił aż nie padnę
Wszystko Ci wybaczę i Twe zdrówko "chlapnę"

Więc mi tu nie bigluj murzyńskimi słowy
Bo Cię nie rozumiem i wściec się gotowym
A wtedy panocku nie pójdzie Ci tak sprytnie
Bo kash'u na pewno jakiś numer Ci wytnie Smile