Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Jak "Pod Żyrandolem" było, czyli Strefa 50

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna -> Country Music - POLSKA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewa Dąbrowska
Pionier



Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 0:56, 19 Mar 2011    Temat postu: Jak "Pod Żyrandolem" było, czyli Strefa 50

BRAWO ORGANIZATORZY Very Happy
Zabawa ‘w stylu country i nie tylko’ w minioną sobotę 12 marca 2011r. udała się znakomicie.

Przede wszystkim gratulacje i podziękowania należą się Staskowi. Wytrwale zabiega o to, aby ludzie zafascynowani muzyką country nadal mogli się spotykać regularnie. W dodatku robi to całkiem poza sformalizowanymi strukturami, jak przystało na jednego z „Dancing Riders”, wymachującego flagą buntowników z Południa. Tego sobotniego wieczora wisiała ona zamiast żyrandola, który podobno poszedł do konserwacji.

Jak dotąd Stasek skutecznie zabiega o sprowadzenie kapel grających country (lub coś zbliżonego do tego stylu). Jednakże dalsze powodzenie jego inicjatywy zależy od frekwencji – czyli nas samych. Możemy liczyć tylko na zespoły z najbliższej okolicy, bo zrzutka do kapelusza nie daje oszołamiających kwot.

Na szczęście nowy warszawski adres – ul. Kolejowa 8/10 – sprzyja docieraniu wszelkimi środkami lokomocji. Ponadto ekipa pracujących w klubie „Pod Żyrandolem” sympatycznie traktuje tak egzotyczne dla Polski zjawisko kulturowe, jakim jest countrymaniactwo. Padam

JAK SIĘ ZACZĘŁO

Ogłoszenie rozwieszane na Tablicy Ogłoszeń oraz wszelakich zaprzyjaźnionych stronach internetowych i rozsyłane pocztą elektroniczną zapowiadało, że „zagra do tańca zespół „Strefa 50 + ‘Very Happy’”. Przy okazji przepraszam za lekki bałagan z podawaniem terminu rozpoczęcia imprezy. Miało być wcześniej, ale po intensywnej próbie dźwiękowej, zespół oficjalnie zaczął grać o 19:50. Skutkiem tego spóźnialscy nic nie stracili, a ci, co dotarli już na 18.00, zajęli miejsca najlepsze akustycznie i wizualnie. Mieli także sporo czasu na odnowienie kontaktów z dawno niewidzianymi znajomymi.
Razz

Przyznaję, że ja także się spóźniłam, gdyż w tę samą sobotę w centrum Warszawy odbywał się bardzo interesujący wieczór autorski. Być może dlatego nie zdołałam się dowiedzieć, co się kryje pod hasłem ‘Very Happy’ i nie poznałam nazwisk muzykantów, tworzących kapelę „Strefa 50”. Wiadomo, że są to mężczyźni w sile wieku, związani ze służbą zdrowia jako specjaliści wysokiej klasy.
Okazuje się, że wśród profesjonalistów medycznych w wolnym czasie uprawiających muzykę jest nie tylko Kuba Sienkiewicz z „Elektrycznymi Gitarami”.
Hyhy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Dąbrowska
Pionier



Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 1:00, 19 Mar 2011    Temat postu:

Co nam zagrali w ciągu trzech ‘setów’? Słuchając bardzo uważnie stwierdziłam, że o ich repertuarze zdecydowały słuchane w młodości zespoły.

Na pierwszym miejscu, tak jak dla przytłaczającej większości kapel trafiających na scenę nad jeziorem Czos, jest CCR czyli Creedence Clearwater Revival – amerykańska grupa rockowa powstała w 1967.
Jak podaje Wikipedia: CCR to prekursorzy stylu rock-&-roll revival. Muzyka grupy oparta była na grze akustycznych i elektrycznych gitar, prosta i przejrzysta, wiele czerpała także z folku. Tyle, że zamiast hasła ‘folk’ autorzy polskojęzycznej notki powinni byli wstawić ‘muzyka country’.
Słyszałam także wyraźny wpływ pięknej, zaangażowanej społecznie Joan Baez oraz innego zespołu (o dość upiornej nazwie) „Grateful Dead”.
Muzykanci ze „Strefy 50” sięgnęli również po utwory powstałe w XXI wieku i na naszej ziemi.
przewala oczami


Zaczęli od „Satisfied Mind”. Ku mojemu zdumieniu przedstawili ten utwór, mający ponad pół wieku, jako piosenkę Johnny’ego Casha. Fakt, że znalazł się na wydanym pośmiertnie CD – albumie „American VI. Ain’t no Grave”. Jednakże dla mnie jest on piosenką Portera Wagonera, Glena Campbella, Anne Murray.
Rotfl

Grali faktycznie do tańca i wiele osób, w tym pisząca te słowa, skorzystało z okazji, by włączyć się do bardzo dynamicznej ‘liniówki’.
Dawno niegrane w naszej okolicy “God Blessed Texas” – wielki przebój zespołu „Little Texas” zachęciło 2 pary do odtańczenia klasycznego „Tush-Push”.
Potem usłyszeliśmy w wersji hard-folkowej „Cotton Fields” i były znowu tańce na dwie pary. Popisywał się ‘hard-core’ zespołu ‘Dixie Rose’. Very Happy

W ciągu tego I. seta zabrzmiały ponadto: "Bad Moon Rising"; "Have You Ever Seen The Rain?; "The Night They Drove Old Dixie Down"; "Who Stopped The Rain".

W trakcie przerwy miałam szansę porozmawiać z gitarzystą "Strefy 50" o poruszającej balladzie "The Night They Drove Old Dixie Down", napisanej przez J. Robbie’ego Robertsona. Mimo iż ma ona wielu wykonawców, oboje kojarzyliśmy ją z głosem Joan Baez.
Smile

A oto, co na ten temat głosi Wikipedia:
The Night They Drove Old Dixie Down - utwór kanadyjskiej grupy The Band, napisany przez Robbie Robertsona. Piosenka ukazała się na płycie The Band (znanej również jako "Brązowy Album") w 1969.
Treść piosenki osadzona jest w czasach wojny secesyjnej; mówi o zwykłych ludziach uwikłanych w spór między Unią i Konfederatami. Virgil Cane, bohater utworu, w przeciwieństwie do swojego brata, który opowiedział się po stronie konfederatów ("like my brother above me, who took a rebel stand") nie jest powiązany ideologicznie czy emocjonalnie z żadną z walczących stron, nie rozumie istoty wojny (I don't mind choopin' wood, and I don't care if the money's no good), a mimo to dramat wojny dotyka bezpośrednio jego i jego najbliższych. Jego brat zginął zabity przez żołnierzy Unii ("But a Yankee laid him in his grave") Najważniejszym punktem piosenki jest wyznanie jedynego pragnienia prostego człowieka, któremu dane jest żyć w niespokojnych czasach (Just take what you need and leave the rest) - pragnienia spokoju i odpoczynku. Społeczeństwo wymaga jednak od każdej jednostki własnego światopoglądu i określonej pozycji ideologicznej (But they should never have taken the very best), odbierając tym samym prawo każdego człowieka do wytchnienia.

Utwór wykonywali również: Joan Baez, Johnny Cash oraz zespół Grateful Dead.
O rany...

II. set zaczął się o 20:55.

„Strefa 50” zagrała m.in.: “Down Round The Corner”; “Kansas City, Here I Come”; „Tonight”.

Bardzo ostro było zagrane "Good Golly, Miss Molly". Taka aranżacja zaskoczyła mnie, gdyż ten standard rock-n-rolla – przebój z 1958 roku Little Richarda, nagrywany potem przez setki artystów – brzmiał bardziej bardzo hard-rockowo.
Kwasny

Z dużym entuzjazmem przyjęto "Jak ja nie lubię swojej roboty" z repertuaru "Honky Tonk Brothers".

Potem o 21.20 nastąpiła - na życzenie nowych uczestników countrowych zabaw - przerwa na naukę tańca liniowego, zwanego Slap Leather (spolszczając: Klep cholewę).
Fantastycznie się złożyło, że w tę sobotę "Pod Żyrandol" przyszła znaczna część formacji tanecznej „Scena Country” z samą Wiki MILCZARSKĄ, jedną z dwóch sprawczyń country line dancing fever.

Z taką instruktorką nauka uproszczonej wersji Slap Leather do słynnej piosenki Lonstara "Jadę na południe" poszła jak z płatka.
Tym bardziej, że wsparcia uczestniczącego udzieliły: wspaniała tancerka ze „Strefy Country” Basia M. oraz Magda Ł. niezrównana propagatorka "czystego country" i założycielka zespołu "Sexy Texas". Dołączyli także Joanna i Krzysiek K. z "Dixie Rose". Very Happy

III. set zaczął się od 21:50 świetną solówką na harmonijkę ustną w wykonaniu niezależnego muzykanta. Gorąco oklaskiwaliśmy ten popis.

Potem przyszły piosenki na zamówienie. Jedną z nich okazała się „Kiedy byłem małym chłopcem”, autorstwa legend polskiego bluesa Tadeusza Nalepy i Bogdana Loebla.
Następnie zaczęła się powtórka z repertuaru, gdyż okazało się, że amatorzy-muzykanci nie spodziewali się tak długiego występu. Niekiedy grali tę samą piosenkę po raz trzeci. W tej sytuacji nie miałam ochoty zostać do ostatniego kowboja Smile.
Zdegustowany

Nie wiem, czy w czasie wolnym od obowiązków zawodowych i rodzinnych panowie ze "Strefy 50" są w stanie przygotować nowsze propozycje repertuarowe. Może daliby się skusić na sięgnięcie do oryginałów country, nieprzepuszczonych przez obróbkę hard-rockową. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Dąbrowska
Pionier



Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 1:10, 19 Mar 2011    Temat postu:

COUNTROWA KRONIKA TOWARZYSKA – czyli kto się bawił??

Grono bardzo zróżnicowane i całkiem liczne. Spróbuję wymienić choć część z nich.
Występ "Strefy 50" ściągnął zapewne ich osobistych znajomych. Wśród nich wyróżniała się para pięknie tańcząca we własnym stylu. Z panią o platynowych włosach stałam potem w jednej linii do Slap Leather.

Szczególnie ucieszyło mnie przyjście Andrzeja CH. (jednego z założycieli nieistniejącego już Stowarzyszenia Muzyki Country) z żoną oraz prawdziwych koneserów muzyki country Doroty i Piotra R.

Imieniny Krystyny i Bożeny oraz Grzegorza z lekka przerzedziły ekipę "Dancing Riders". Ale jedna z Krystyn przyszła.
Część stałego składu DR, jak Jola i Boguś R. (z przyczyn rodzinnych) nie uczestniczyła w tańcach. Ala i Paweł R. zajęli się wnuczętami, by młodzi rodzice Asia i Krzysiek K. mogli się trochę rozerwać.

Swoją obecnością cieszył wszystkich Boguś N., rekonwalescent sercowy.

Stawił się trzon bywalców i bywalczyń „Chlabiczówki” w postaci wspaniałych par małżeńskich: Basi i Grzesia K.; Hani i Bogusia J.; Izy i Andrzeja T. Tego wieczoru ten mężczyzna w trzech rolach (męża, brata, wuja) dał znakomity popis tańca z Wiki (własną siostrą) i solenizantką Krysią W..

Były niezawodne filarki oczkowe Monika M. i Robert K. Reprezentant śpiewającego młodego pokolenia Konrad M. bardziej niż tańcami był zajęty rozmową z braćmi Jarkiem i Zdziśkiem W.

Nurt indianerski reprezentowała godnie Jola G.
Już nie jako Beduin, ale w wersji kowbojskiej przybył Wojtek B.
Urlop od wielkiej ciężarówki wziął na to spotkanie „Dakota”.

Im późniejszy był wieczór, im dłużej trwała zabawa, tym więcej przychodziło osób spoza naszego countrowego grona.
Zapewne obyczaje stałych bywalców klubu „Pod Żyrandolem” cechuje tolerancja dla odmienności muzycznej. Surprised

A teraz słucham sobie po cichutku "winylowej" Joan Baez - piosenki "Banks of thehio" z czwartej strony "Old Timey Songs"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum COUNTRYMUSIC.PL Strona Główna -> Country Music - POLSKA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island