Coś optymistycznego. Chyba ...?

teachair

Może nie będę tu pierwszym, który to zauważył, ale czy kiedykolwiek ktoś z was próbował zarejestrować się w fan-clubie któregokolwiek z amerykańskich artystów country? Bo ja tak. I KAŻDY z nich wymaga opłaty rocznej za bycie fanem – w zamian oferują różne bonusy – pamiątki, podpisane zdjęcia, tańsze bilety, przedsprzedaż biletów itd. Co o tym sądzicie? Z jednej strony, jak ktoś jest zagorzałym fanem, to bez wahania wysupła te parę dolców (od 20 – 30 $), a strona ma przynajmniej środki na utrzymanie się w sieci. Ponadto, eliminuje to też typy aspołeczne, tak zwane trolle. Ciekawe, jak sprawdziłoby się to w Polsce? Wyobrażacie sobie na przykład, jak któryś z polskich muzyków, już nawet nie tylko country, każe sobie płacić za przynależność do fanklubu? Fakt przymusu wniesienia opłat w USA świadczy o tym, jak bardzo dochodowy jest to biznes i jak wielka wagę przywiązuje się tam do wszelkiego ‘merchandising’-u.. Moim zdaniem, jeżeli chodzi ogólnie o business muzyczny w Polsce, to jesteśmy 100 lat za … wiadomo kim. I …cieszmy się z tego, ponieważ nie wyobrażam sobie sytuacji, w której podszedłbym na ulicy do Toby Keitha albo Gartha Brooksa i powiedział: „Cześć, co słychać”, a oni odpowiedzieliby „Cześć, Teacher, jak leci”. A z np. Michałem czy Czarkiem, czy innymi wspaniałymi artystami country w Polsce jak najbardziej zawsze można i wymienić poglądy, i piwa się napić. I dlatego choćby cieszę się, że w Polsce jest, jak jest. Może i zaścianek, może i bida z nędzą, ale prosto, szczerze i po przyjacielsku!!! Taki optymistyczny wpis po moim ostatnim przygnębiającym w części swej treści elaboracie.

Zapraszam do ankiety - oczywiście, tak dla zabawy Rotfl

Tommy

Jak to mówią: coś za coś. Nie byłbym do końca pewny, czy u nas w Polsce by się coś takiego przyjęło w trybie zwyczajnym - na pewno nie. Jak wiadomo, polski przemysł muzyczny jest zupełnie odmienny od tego w USA.
W Stanach studia nagraniowe istniały już chyba od lat 40., a na pewno 50., koncerny wydawnicze, agencje koncertowe itp. działały na wyższych obrotach. A co było wtedy u nas? Blokady i poważne ograniczenia.
Także specjalnie nie ma co porównywać.

Mayster

procent skuteczności ściągalności składek w różnego typu organizacjach społecznych i naukowych (a za takie byłbym skłonny uważać fancluby) jest dość niski. więc jeżeli doświadczenia z innych dziedzin pokazują że niechętnie płacimy składki więc i tu nie byłoby inaczej.

PS. Byłeś na opłatku, widziałeś ten pęd do skarbonki Smile

kefas

Ciekawe ile w utrzymywaniu takiego fanclubu jest rzeczywistych członków ... a ile najzwyklejszej promocji danego artysty Wink

dzidzia

fan cluby to zawsze jest po części promocja tak myślę.
w Polsce awersja do składek jest zakożeniona z powodu wypaczeń poprzedniego układu który zmuszał do ich płacenia czy się chciało czy nie. Teraz to pokutuje

Trudno powiedzieć czy taki płatny fan klub nie miałby racji bytu. Tak naprawde to jeszcze nikt tego nie próbował. Wtedy dopiero byłoby można to ocenić.

dzidzia

kefas

Whiskey River sprzedają na swojej stronie gadżety.

Można zamówić [link widoczny dla zalogowanych]

Ciekawe jak to się sprzedaje w polskich warunkach ...

teachair

Nie wiedziałem, że Riversi sprzedają... Ja tam gadżeciarzem nie jestem, ale koszulki dla siebie i małżonki z logo Lonstara ze sklepu od Mikołaja zakupiłem... Koszulkę z Toby Keith'em też mam... Może jednak jestem gadżeciarzem... Ale tak na poważnie - może warto, by zespoły zainwestowały w gadżety? W dawnych,dobrych czasach Radia ChełmnoFM Ania podełsła mi długopisy Tomka Szweda - wykorzystałem je jako nagrody w szkolnej krzyżówce o Dzikim Zachodzie - szły jak świeże bułeczki.

Huberts

kefas

Tommy

dzidzia

To są sposoby promocji.
Ja zbieram kubki i z chęcią nabędę kubki promocyjne z polskimi gwiazdami country.

dzidzia

kefas

To na pewno warto zajrzeć na witrynę Whiskey River ... jak jeszcze nie masz ich kubka Smile

... adres masz w postach powyżej ...